Fakt, zakończenie nie należało do najbardziej udanych. Do tego co napisałeś doliczyłabym fatalną grę aktorską faceta, który wcielił się w postać sędziego. Po tym jak odratowali go spod wahadła, a córka zaczęła go przepraszać, wypowiedziana przez niego kwestia była tak sztuczna, że aż uderzyłam w śmiech. I tak oto, na zakończenie, klimat prysł.

Mimo wszystko, mocne 7/10

Końcówka w domu Vollina faktycznie kiepska. W ogóle Karloff kiepsko zagrał w tym filmie akurat. On mu tylko twarz sparaliżował nieco, oszpecił. A Karloff od razu przygłupa zaczął grać, jakby Frankensteinem się stał. Mówił powoli, bez zachowania zasad gramatyki, poruszał się jakoś ślamazarnie, odpowiadał powoli, jakby długo myślał. To zdecydowanie nie był jego film. Tylko irytował.
No i w sumie relacje do kitu zbudowane. Bateman współczuł tej dziewczynie po zaledwie jednej uwadze i przeprosinach. Trochę mało.
Też zakończenie durne. [spojler] Bateman po postrzeleniu udaje się jeszcze powalić i ogłuszyć dosłownie na sekundę doktora, a następnie ostatkiem sił wrócić i przesunąć dźwignię. Dopiero wtedy umiera.
Nie wspominam o tej dwójce postaci, co tam tylko stoi i nic nie robi. Nie mogli się rzucić na doktora i wyrwać mu pistoletu...

A sama puenta nie była potrzebna. Widać, że nawet brzydko wyglądający człowiek może czynić dobre rzeczy. Za podsumowanie niech służy dialog pomiędzy Mary a Jerrym, jak to on ją zaraz wyrucha, na co ona mu odpowiada, że to w rzeczywistości on jest krukiem. Szczerze mówiąc w filmie, gdzie nawet wstydzą się pokazać, że mąż śpi z żoną to nie spodziewałem się takiej pikantnej puenty.