Pozwólcie czytelnicy, że zacznę od początku.Otóż w 1998 r. podczas wycieczki szkolnej zobaczyłem Pana Marka pijącego wino w wykwintnej restauracji.Było to dla mnie ogromne przeżycie, przez pierwsze 30 sekund nie mogłem wykrztusic nawet słowa do mego przyjaciela stojącego obok mnie.Patrzyliśmy na Pana Kondrata jak na gwiazdę pokroju Al'a Pacino lub Toma Hanksa.Dziś po 13 latach od tego wydarzenia jest mi po prostu wstyd.Nie rozumiem swojego zachowania i próbuje o tym jak najszybciej zapomniec.
Istnie polsko-katolicka riposta. Przykro mi się robi jak takie rzeczy czytam. Wszędzie zawiść i cyznizm.