a Noe ukazał to w sposób idealnie przejmujący. Zapożyczył z Wkraczając w pustkę konwencję, ale to nic, bo ogląda się jednym tchem. Codziennie mam myśl i też akurat się w tym obracam, że ostatnie sceny nad wyraz prawdziwe. Cały dobytek zbierany latami, po każdym z nas wyląduje gdzieś nie wiadomo gdzie. Pełne mieszkanie, a na końcu pustka. Straszne i smutne, prawdziwe.