Najlepszy z tamtego okresu, chyba jako jedyny przetrwał próbę czasu. Nawet niektóre efekty do dziś dają radę. Film broni się przede wszystkim, świetnymi kreacjami aktorskimi, na czele z Newmanem i McQueen'em. Jedyne, co można mu zarzucić, podobnie jak wielu filmom z tamtego okresu, to zbytnia długość, przez co cierpi nieco dramaturgia, ale jednocześnie dzięki temu jesteśmy bliżej bohaterów, bardziej się z nimi indentyfikujemy. To wciąż Dobre Kino.
Zbytnia długość? No tak , przyzwyczailiście sie do 50 minutowych odcinków seriali.
Nie problem w długości jako takiej, tylko w spadku dramaturgii, która zwlaszcza w takim gatunku, jak kino katastroficzne ma olbrzymie znaczenie. Ale nie było, nie ma w tym żadnej reguły. Wiele spośród moich ulubionych filmów trwa 3 godziny, a i tak żałuję, że za szybko się kończą.