Naprawdę nie wiem jak ktoś może twierdzić, że jest to wierna adaptacja książki, chyba nieuważnie czytał. Zmian jest sporo, choć nie są radykalne. Moira jest w filmie wręcz starawa, słowa nie mam o jej reputacji i stanie bliskim alkoholizmowi. Wygładzony Peter (który w ogóle gada wkurzającym monotonnym głosem), w książce jest opanowany, nie poddający się własnym emocjom. Julian - w książce też był młodszy. No i najważniejsze - wątek miłosny, w książce zostało to zupełnie inaczej poprowadzone i rozwiązane (o wiele ciekawiej). Moira wydaje się ciekawą młodą osobą, a kobietą w średnim wieku, która mruży oczy i wygina łabędzią szyję jak w "przeminęło z wiatrem"... Do tego te wstawki religijne, które w książce są prawie niezauważalne.
Film jest niezły, ale książka - takiej pozycji się po prostu nie zapomina. Shute'owi udało się przemycenie prawdziwej tragedii gdzieś w tle i w niektórych dialogach, często niedopowiedzianych... Najważniejszy jest w niej nastrój, ta "kronikarskość", skupianie uwagi czytelnika na szczegółach dnia codziennego z perspektywą tego, co już za kilka miesięcy miało się stać; po lekturze jeszcze przez kilka dni miałam specyficzne sny...
Może nie powinnam porównywać filmu i książki, ale cóż, dla mnie dysonans był duży.
ależ w filmie jest alkoholiczką o nieciekawej reputacji (sypia gdzie / z kim popadnie i chla dzień w dzień - już na samym początku dosadnie stwierdza to młody marynarz)
W filmie jest młoda, bardziej wygląda to na eksperymenty i zagubienie, ogólne przygnębienie, w książce ona jest bardziej skomplikowaną postacią i jest doświadczoną kobietą. Oglądając film nie odniosłam rażenie, żeby ciągnął się za nią taki cień, ale ja to już dawno temu widziałam, więc nie potrafię powiedzieć czy pojawiły się tylko słowa marynarza czy coś jeszcze.
nie jest młoda, do doświadczona zużyta kobieta, akurat wczoraj sobie ściągnąłem i odświeżyłem kolejny raz ten znakomity filmik
Czekaj, już mi się pokiełbasiło. W filmie - starsza, w książce - młoda.
No, ale to nie był mój główny zarzut, raczej chodziło o wygładzenie bardzo depresyjnej książki, choć film oceniłam podobnie do Ciebie.
niestety powieści jeszcze nie miałem przyjemność, jeśli powieść bardziej przygnębiająca niż film to zaiste muszę jej posmakować
Podstawową sprawą. Ten film miał uzmysłowić co będzie po nuklearne apokalipsie. Że nik tej wojny nie wygra. Jest wiele podobnych obrazów na ten temat.