Miałam to szczęście, że film już widziałam, a po filmie mogłam uczestniczyć w dyskusji z reżyserem.
Zrobił on na mnie przeogromne wrażenie, ale to, co jeszcze bardziej mnie zszokowało, to fakt, że kobiety grające w tym filmie to nie aktorki, nie krewne, lecz zupełnie obce sobie osoby, które podczas nagrywania sesji zobaczyły się pierwszy raz w życiu. Zastanawiam się, czy wszystko to wydawało się tak prawdziwe, czy po prostu było prawdziwe... I myślę, że raczej to drugie.
Miałam podobne odczucia, zdziwiło mnie na końcu, że kobiety nie są dla siebie matka i córką. Jednocześnie byłam pod wrażeniem gry, doszłam do wniosku, że nie musiały grać, one wiedziały o czy mówią i co przeżywają....
Swoją drogą to mogło mieć dla nich jakąś korzyść terapeutyczną (jeśli opowiadaly o swoich doświadczeniach). Poczytajcie o ustawieniach Hellingera
akurat z ustawieniami hellingerowskimi to (na szczęście) wiele wspólnego nie miało ;)
Nie miało, ale "LittleXYZ" chodziło o to, że autentyczną korzyść terapeutyczną można wynieść odgrywając role z "podstawionymi" postaciami. Na tej samej zasadzie, z tego filmu, korzyść terapeutyczną może wynieść widz.
Mam z tym małą zagwozdkę, bo napisy końcowe przeczytałam w pośpiechu i nie wiem czy dobrze rozumiem: aktorki spotkały się pierwszy raz podczas nagrywania sesji? I nie było żadnego scenariusza? W napisach chyba wspomniano, że bazowały na własnym doświadczeniu, ale nie mam pewności. Czyli że jak, skojarzono dwie aktorki, które miały podobne doświadczenie (p. Hania jako córka i p. Ewa jako mama) i kazali im rozmawiać ze sobą?
Jeżeli to jest jednak "tylko" gra aktorska, to muszę powiedzieć, że była nadzwyczajna!
Piszę to na podstawie pamięci i tego co mówił reżyser po filmie:
Nie były to aktorki. Hania jest znajomą córki reżysera, a mama pracuje jako księgowa na co dzień. Reżyser zorganizował nabór do takich sesji w ciemno i dobrano ponad 20 par, które je odbyły. Sesje nagrywano. Później zadecydowano, że z sesji Hani z mamą powstanie film. Wyraźnie było powiedziane, że kobiety pierwszy raz się widziały i poznały już podczas sesji.
Reżyser chciał nagrywać sesje, ale prawo nie pozwalało na ich nagrywanie, stąd konieczność dobrania dwóch nieznajomych sobie osób-wtedy było to już legalne.
Pozdrawiam :)
pięknie dziękuję za wyjaśnienie, też mnie to dręczyło od seansu, a na spotkanie z reżyserem się nie załapałam :)
Mama jest mamą przyjaciółki córki reżysera, jak powiedziano po pokazie przedpremierowym. I nie jest księgową...
Pozdrawiam :)
Mam dość dobrą pamięć do tego, co mówią ludzie. Reżyser, wyraźnie mówił, że to Hania była koleżanką jego córki. To byłby spory zbieg okoliczności, gdyby matka była też poznana dzięki jego córce, chociaż możliwe... Co do zawodu matki, na pewno był to zawód związany z "papierkami", ale nie upieram się przy księgowej :)