Doskonała komedia, fantastyczna obsada i obrzydliwa, denerwująca muzyka.
Bardzo fajna komedia. Zapadła mi w pamięć lata, lata temu kiedy oglądałem ją przypadkiem jeszcze jako nieopierzony nastolatek. Wówczas nie interesowałem się jeszcze kinem, ot tak po prostu obejrzałem. Ale utkwił mi w pamięci w sensie pozytywnym. Gdzieś tam głęboko tkwił w świadomości, ale nijak nie mogłem sobie przypomnieć jego tytułu. Do tego nie wiem dlaczego, ale ubzdurałem sobie że to nieodżałowany Władysław Hańcza zagrał Jacentego. No, ale taka jak widać pamięć młokosa... Tak czy siak dzisiaj obejrzałem po latach i film nic nie stracił z tego, co w nim zapamiętałem. A scena w której Hańcza przekonuje Jacentego o tym, żeby ustąpił oferując nawet swój własny nagrobek - najlepsza moim zdaniem w całym filmie. No i zgadzam się, muzyka trochę męczy, do tego - tradycyjnie w polskich filmach tamtych lat - tragiczne udźwiękowienie, ale fabuła i OBSADA rekompensuje wszystko ! Absolutnie zasłużone 7/10. Powiem nawet w sekrecie, że chciałem dać 8/10, ale było by to nie fair wobec innych - jednak moim zdaniem lepszych - polskich filmów. Pozdrawiam.
Film świetny, muzyka hmm... zapętlona, zawodząca, płaczliwa wokaliza zapada w pamięć. Niektórzy nie są w stanie jej słuchać. Ale tworzy silny kontrast z przewrotną fabułą.