Bracia Marx tym razem w wyraźnie słabszej formie. Niby wszystko zgodnie ze "schematem": Chico wymiata na pianinie, Harpo na harfie, a Groucho sypie ciętymi tekstami z rękawa. Ale brakuje świeżości, widać, że wizyta w cyrku jest nieco wymuszona i pomysłów zabrakło. Kilka zabawnych sytuacji oczywiście się znajdzie, ale po tym trio zdecydowanie można było spodziewać się lepszej zabawy. Najlepiej wypada finał, w którym jak zwykle zwycięża anarchia totalna.